„Psychoanalityczna Terapia Grupowa”

Paulina Siwiec, Katarzyna Domańska

Czym jest psychoanalityczna terapia grupowa? 

Psychoanalityczna terapia grupowa jest długoterminową formą pomocy, która łączy w sobie założenia terapii grupowej z terapią psychoanalityczną. Myślenie psychoanalityczne pomaga rozumieć i badać nieświadome aspekty naszego funkcjonowania z innymi ludźmi, w świecie. Założeniem terapii grupowej natomiast jest to, że indywidualne trudności, powstałe w trakcie naszego życia, znajdują swój wyraz w grupie terapeutycznej. Podczas takiej terapii poprzez swobodnie toczącą się dyskusję można poddawać badaniu swoje uczucia, działania, zachowania, automatyczne reakcje na różne zdarzenia oraz relacje międzyludzkie. W trakcie spotkań koncentrujemy się na tym, co dzieje się pomiędzy uczestnikami grupy, poza grupą (w życiu osobistym) oraz sięgamy do wspomnień i wcześniejszych doświadczeń. Uczestnicy grupy mogą poznać swój świat wewnętrzny, mechanizmy własnych zachowań oraz sposoby bycia w relacji z innymi. Objawy i inne psychiczne dolegliwości ustępują w miarę jak swobodna rozmowa w grupie stopniowo obejmuje coraz szersze obszary doświadczenia psychicznego uczestników i czyni je bardziej dostępnym i zrozumiałym.

 

Dlaczego grupa terapeutyczna?

Pierwotnym środowiskiem, w którym kształtuje się nasza osobowość jest najczęściej rodzina. Chłoniemy nie tylko to, co mówią do nas rodzice, ale też jakie emocje nam przekazują, na ile zaspokajają nasze potrzeby, itd. Uczymy się również, jak funkcjonują relacje międzyludzkie, jak się komunikować, jakich przeżyć dostarcza kontakt z ludźmi, jakie są normy, zakazy i oczekiwania ze strony innych. Potem idziemy do przedszkola, szkoły, zawieramy przyjaźnie. Cały czas uczestniczymy w jakichś grupach. Są one nieodłączną częścią naszego życia.

Co się dzieje, kiedy któraś z najważniejszych grup, w których żyjemy (np. rodzina) nie działa prawidłowo?

Przykłady:

  • w wielu rodzinach istnieje zakaz złoszczenia się (bo np. rodzicom kojarzy się ona z przemocą i tym samym budzi lęk) lub okazywania jakichś innych emocji;
  • rodzice mają dysfunkcyjny sposób radzenia sobie z problemami w ich parze (np. nie rozmawiają o nich na bieżąco, a raz na jakiś czas rozładowują napięcie poprzez agresywne, niekonstruktywne kłótnie);
  • rodzice nie są zainteresowani potrzebami dziecka, nie poświęcają mu uwagi (np. rodzic w depresji, który jest zaabsorbowany własnymi przeżyciami).
  • rodziny z problemem alkoholowym, przemocowym, itp.

Może też być tak, że wrodzony temperament dziecka sprawia, że wymaga ono bardzo dużo uwagi ze strony rodziców. Może być wyjątkowo aktywne, źle znosić jakikolwiek dyskomfort, łatwo wpadać w złość i trudno się wyciszać. Wtedy, nawet jeśli rodzice mają zdrowe, adaptacyjne wzorce i świetnie funkcjonują, ich opieka może być przeżywana przez takie dziecko jako niewystarczająca. Może wynieść z domu takie doświadczenie, że relacje są frustrujące, nie dają zaspokojenia i można się tylko bezsilnie złościć.

Zaburzenia w tej pierwotnej grupie, jaką jest rodzina, nie muszą być drastyczne, widoczne gołym okiem. Mogą być nawet bardzo subtelne, jednak jeśli działają chronicznie na dziecko, prawdopodobnie odcisną na nim swoje piętno. Oczywiście relacje, w których uczestniczymy później, również mają na nas wpływ. W różny sposób nakładają się na nasze, już w jakimś stopniu ukształtowane, struktury psychiczne (mogą je „naprawiać”, wzmacniać i utrwalać lub modyfikować w inny sposób).

Wróćmy do pytania – dlaczego grupa? Odpowiedź jest bardzo prosta. Grupa daje możliwość zobaczenia, zrozumienia i modyfikacji destrukcyjnych wzorców. Można powiedzieć, że to samo można uzyskać w psychoterapii indywidualnej. W grupie jednak można wejść w relacje (w bezpiecznych warunkach terapii) z różnymi osobami, które spojrzą na nas z różnych punktów widzenia. W terapii grupowej pokaże się z łatwością wiele naszych schematów myślenia, odczuwania oraz wzorców relacji. W relacjach z różnymi członkami grupy możemy doświadczyć i przepracować różne aspekty naszych trudności.

 

Jakie są cele analitycznej psychoterapii grupowej? 

Celem każdej psychoterapii jest zmiana. Najogólniej można powiedzieć, że chodzi o to, żeby wypracować lepsze sposoby radzenia sobie w życiu. Każdy z nas ma swoją osobowość, swój sposób myślenia, swoje unikalne doświadczenia, sposoby wchodzenia w relacje itd. Przyjmujemy, że wszystkie te elementy wzajemnie na siebie wpływają i każdy z nich istnieje w kontekście pozostałych. Zakładamy, że w terapii ujawnią się indywidualne wzorce funkcjonowania. Będzie można je zobaczyć (np. poprzez sposób wchodzenia danej osoby w relacje z różnymi członkami grupy) i poddać refleksji. Póki te wzorce są nieuświadomione, działają w sposób automatyczny i ciągle odtwarzają się w naszym życiu. Kiedy zostaną odkryte, nazwane i zrozumiane, możliwe staje się przerwanie tego „zaklętego kręgu” i bardziej świadome kierowanie swoim życiem.

Przykład:

Na terapię trafia osoba, której podstawowym doświadczeniem z pierwszych lat życia jest poczucie bycia odrzuconą. Możliwe źródła tego poczucia mogą być różne. Załóżmy, że rok przed zajściem w ciążę z naszym pacjentem, matka poroniła. Oboje rodzice bardzo to przeżyli. Nie udało im się przejść pełnego procesu żałoby. Nie mogli się pogodzić z utratą poprzedniego dziecka. Dlatego nie byli oni w stanie ‘zgrać się’ emocjonalnie z kolejnym dzieckiem i dawać mu wystarczająco dużo uwagi i ciepła. W związku z tym, że dzieci są bardzo wyczulone na nastroje i emocje rodziców, nasz pacjent odbierał od rodziców następujący komunikat: ‘nie jesteś dla nas ważny; nawet będąc z tobą, nie myślimy o tobie, nie chcemy się tobą zajmować’. Oczywiście małe dziecko nie jest w stanie zrozumieć tego, co się dzieje, więc tym, co w nim zostaje jest pierwotne przeżycie bycia niechcianym. Z tym przeżyciem wkracza w życie. Osoba taka będzie się czuła gorsza od innych, prawdopodobnie będzie się trzymać z boku. Utrwalony wzorzec relacji składa się z dwóch części:

    1. 1. Ktoś odrzuca, jest „górą”; ma różne „dobra”, ale daje je komuś innemu.
    2. 2. Ktoś, kto jest odrzucany, jest „gorszy”, niezaspokojony.

Taki wzorzec świetnie opisuje dotychczasowe życie pacjenta. W relacje wchodzi bez pewności siebie, z lękiem. Ma trudność z wyrażaniem swojego zdania i mówieniem o swoich potrzebach (bo przecież i tak nikt ich nie zaspokoi). Przez to innym ludziom faktycznie wydaje się być osobą mało ciekawą, a nawet nudną. W ten sposób pacjent nieświadomie powtarza i utrwala swój wzorzec. To taka samospełniająca się przepowiednia.

W grupie terapeutycznej funkcjonuje podobnie. Jest cichy, boi się mówić, bo spodziewa się braku zainteresowania. Wzbudza różne reakcje. Niektórzy z nim empatyzują, inni się złoszczą. Z pomocą członków grupy i terapeutów zaczyna uświadamiać sobie coraz więcej. Stopniowo coraz bardziej siebie rozumie, ma wgląd w przyczyny swoich problemów (udało mu się poczuć związek między tym, co jest teraz, a tym czego doświadczał jako dziecko), widzi jak jego dysfunkcyjne wzorce odtwarzają się w jego aktualnych relacjach (w tym w grupie terapeutycznej). Członkowie grupy udzielają mu informacji zwrotnych, które korygują jego sposób myślenia, np. że złoszczą się na niego nie dlatego, że go odrzucają, tylko dlatego, że chcieliby go poznać, porozmawiać z nim, a on się odsuwa i TO ONI czują się przez niego odrzuceni. Pacjent widzi już, że jego dotychczasowy sposób doświadczania relacji był nieadekwatny, bo przesłonięty przez jego wczesne doświadczenia. To otworzyło go na nowe, bardziej satysfakcjonujące doświadczenia.

 

Postawa psychoterapeuty – analityka grupowego 

W psychoterapii analitycznej prowadzonej w małej grupie uczestnicy zachęcani są do wypowiadania wszystkich myśli na wszystkie tematy, bez względu na to czy wydają im się one mądre, ważne, głupie czy niewłaściwe. Interakcja między uczestnikami rozwija się spontanicznie, a interwencje terapeutów sprowadzają się na ogół do interpretacji zdarzeń zachodzących w grupie oraz tłumaczenia ich znaczenia na głębszym, często nieświadomym poziomie. Terapeuci nie kierują przebiegiem sesji terapeutycznych, ale podążają za materiałem wnoszonym przez uczestników ułatwiając im jego szersze rozumienie.

Jak jest zorganizowana grupa analityczna, jakie panują w niej normy i zasady? 

Spotkania grupowe odbywają się w małych, zamkniętych około 8-osobowych grupach, przeważnie raz w tygodniu. Sesje trwają zazwyczaj 90 minut i prowadzone są przez jednego lub dwóch psychoterapeutów. Grupa może być prowadzona zarówno w trybie półotwartym (kiedy uczestnik grupy kończy terapię, terapeuta przyjmuje kogoś na jego miejsce; w takim trybie grupa może pracować wiele lat, w zmieniającym się składzie), jak i zamkniętym (ci sami uczestnicy grupy zaczynają razem terapię i razem ją kończą).

Rozpoczęcie udziału w grupie poprzedzone jest konsultacjami indywidualnymi. Jeżeli w wyniku konsultacji terapeuci uznają, że można pacjentowi zaoferować psychoterapię grupową, omawiany jest z nim tzw. kontrakt terapeutyczny, czyli zasady i normy panujące w grupie analitycznej. Kontrakt obowiązuje obie strony. Terapeuci i uczestnik umawiają się na:

  • czas trwania terapii (może być on nieokreślony w przypadku grup półotwartych);
  • miejsce, częstotliwość i czas trwania sesji terapeutycznych, planowanych przerw, np. wakacyjnych;
  • ważność regularnego uczestnictwa (limit nieobecności) i punktualności;
  • kwestie odpłatności za psychoterapię – za wszystkie sesje, w tym za sesje nieobecne;
  • ważność tzw. zasady wolnych skojarzeń – czyli wypowiadania, możliwie bez cenzury, wszystkich myśli i skojarzeń dotyczących siebie, innych uczestników grupy i terapeutów;
  • zasadę poufności – nie opowiadamy innym o tym, co dzieje się na terapii;
  • zasadę abstynencji – czyli członkowie grupy nie powinni wchodzić ze sobą w osobiste relacje poza grupą, a wszystkie ewentualne takie kontakty powinny być omawiane na forum grupy. Zasada abstynencji dotyczy również powstrzymania się od jedzenia i picia podczas sesji;
  • terapeuci zobowiązują się do rzetelnego wykonywania swojej pracy, wykorzystania całej swojej wiedzy, umiejętności i doświadczenia dla dobra pacjenta.

Wszystkie warunki uczestnictwa w grupie oraz pojawiające się wobec nich wątpliwości, pytania mogą być oczywiście omawiane i dyskutowane zarówno podczas konsultacji jak i spotkań grupowych.

 

Czemu służą indywidualne konsultacje do grupy? 

Pierwsze spotkania konsultacyjne (zazwyczaj potrzebne są ok. 2-4 spotkania) służą zarówno terapeutom, jak i potencjalnemu uczestnikowi. W trakcie konsultacji terapeuci poznają aktualne trudności, kłopoty i dolegliwości, z jakimi zgłasza się pacjent oraz przyglądają się im w szerszym kontekście – stąd podczas pierwszych spotkań mogą paść pytania o dzieciństwo, relacje z rodzicami, rodzeństwem, partnerami oraz inne ważne wydarzenia i relacje w dotychczasowym życiu pacjenta. Ma to służyć lepszemu zrozumieniu obecnych trudności i sprawdzenie czy forma pomocy grupowej jest dla tej osoby w tym momencie jego życia najlepsza. Wnioski terapeutów omawiane są z pacjentem i przedstawiana mu jest propozycja dalszej pracy. Jeżeli zdaniem terapeutów może on być członkiem grupy analitycznej, przedstawiane mu są warunki i zasady funkcjonowania grupy. Jeżeli z różnych powodów terapeuci uznają, że w danym przypadku odpowiedniejsza jest inna forma pomocy, powody te są omawiane razem z pacjentem i proponowane mu są alternatywne możliwości.

Zdarza się również, że przed rozpoczęciem terapii grupowej potrzebne są tzw. spotkania podtrzymujące, których celem jest przygotowanie uczestnika do podjęcia terapii grupowej. Dlatego często konsultowanie i kompletowanie grupy to długotrwały proces.

 

Czy są jakieś przeciwwskazania do takiej formy terapii?

Konsultacje przed rozpoczęciem analitycznej terapii grupowej są bardzo ważne m.in. dlatego, że mają na celu odpowiednie zakwalifikowanie pacjentów do takiej terapii. Grupa analityczna nie zawsze jest optymalną formą terapii (nie ma form odpowiednich zawsze i dla każdego). Udział w grupie może np. uruchomić bardzo silne emocje, czasem zbyt silne, żeby je wytrzymać. 

  • osoba, która odczuwa bardzo silny lęk w kontakcie z innymi może nie znieść sytuacji bycia w grupie terapeutycznej. Lęk może być na tyle silny, że będzie uniemożliwiał skorzystanie z grupy. Takiej osobie być może łatwiej będzie zacząć od terapii indywidualnej, ponieważ w kontakcie z jedną osobą jej lęk będzie do wytrzymania. Później, kiedy objawy nie będą tak dokuczliwe, osoba taka może ponownie przemyśleć udział w terapii grupowej.
  • podobnie jak bardzo intensywny lęk, również silne wybuchy złości i impulsywność mogą być przeciwwskazaniem do grupy. Osoby, które rozładowują emocje poprzez agresywne wybuchy (na innych i/lub siebie) mogą doświadczyć nasilenia tych objawów w czasie terapii grupowej. Jeżeli ktoś nie dysponuje żadnymi niedestrukcyjnymi sposobami radzenia sobie z napięciem, udział w grupie może być niebezpieczny.
  • osoby, które miały w swoim życiu bardzo bolesne doświadczenia związane z opuszczeniem, porzuceniem, i które w związku z tym bardzo źle znoszą rozstania, mogą bardzo silnie reagować – po związaniu się z grupą – na przerwy w spotkaniach (świąteczne, wakacyjne lub po prostu te między sesjami terapii).

Oczywiście nie wszystkie osoby z problemem lęku społecznego, impulsywnością czy silną reakcją na rozstania nie mogą skorzystać z terapii grupowej. Rolą terapeutów kwalifikujących do terapii jest diagnoza problemów, ich nasilenia, a także zastanowienie się, jak taka osoba funkcjonowałaby w grupie – co byłoby dla niej trudne, a z czego mogłaby skorzystać. Na tej podstawie podejmowana jest decyzja, czy analityczna terapia grupowa będzie dobrą, optymalną formą terapii dla tej konkretnej osoby i w tym konkretnym momencie.

Psychoterapia dla Odważnych i Uważnych

Dominika Wernio

 Psychoterapia jawi się nadal jako coś nie do końca bezpiecznego, skutecznego czy jednoznacznego. 

Jednych przyciąga, drugich odstrasza.  Z mojej perspektywy dobra psychoterapia jest niebywałą inwestycją w siebie i nawet jak wydaje się, że jest okupiona dużym kosztem (emocjonalnym, czasowym, finansowym), to  bardzo szybko się zwraca i sprawia, że życie staje się mniej obciążające niż dotychczas. Decydując się na tego rodzaju pracę nad sobą warto mieć świadomość, że to nie terapeuta ma wykonać za nas pracę. To będzie Twoja podróż w towarzystwie przewodnika, kogoś kto będzie dawał wskazówki, interpretował, dopytywał, kiedy będzie trzeba. Nigdy jednak nie podejmie decyzji za Ciebie i nie wyciągnie czarodziejskiej różdżki, która po jednej sesji odmieni Twoje życie.

Trudności i problemy, które nabudowywały się przez wiele lat, nie znikną od razu. Terapii potrzebny jest czas, a właściwie potrzebne jest danie sobie przestrzeni i zgody na to, żeby przynajmniej raz w tygodniu przez godzinę być ze sobą. Do terapii trzeba więc mieć cierpliwość, otwartość, gotowość i odwagę. Trzeba się liczyć z tym, że wędrując po zakamarkach samego siebie okaże się, że trzeba będzie przejść gruntowny remont i nierzadko podjąć decyzję, jak daleko ta modernizacja ma sięgać. Decyzja zawsze należy do Ciebie.

Dobry terapeuta sprawdza na ile w danym momencie możecie się posunąć z pracami, czasem trzeba będzie poczekać, dojrzeć czy oswoić się. Część rzeczy zostanie przemalowanych, czy odrestaurowanych, inne będą wymagały zburzenia i zbudowania na nowo. Terapia to ciężka praca, bo to moment, kiedy człowiek konfrontuje się ze swoimi oczekiwaniami, ograniczeniami i własnym światem wewnętrznym, który okazuje się nie rzadko, nie taki, jaki wydawało się, że jest. Możecie czuć rozczarowanie, bezsens i bezsilność. To normalne, kiedy dotyka się starych, ukrytych zranień, trudno, żeby nie bolało. Terapia jednak jest szansą, żeby ten ból przeżyć na nowo i w bezpiecznych warunkach.

Co to daje? Rany goją się i nie pożerają już Twojej energii, człowiek staje się wolny od przymusów, kompleksów i  zaprzeczeń. Jest coraz bardziej świadomy mechanizmów, które  w nim pracują, czasem sterują emocjami czy zachowaniem. Można zacząć decydować o tym czego się chce, a nie co się powinno. Terapia daje możliwość by wziąć odpowiedzialność za swoje życie i stać się bardziej wolnym i szczęśliwym.

Czy to możliwe? Na początku z pewnością jawi się, że nie, bo w toku terapii odkrywa się dużo trudnych, dawno nie odwiedzanych zakamarków, które mogą przestraszać. Ale w końcu wychodzi słońce i oświetla stare demony. Okazuje się, że można je zaakceptować i mieć na nie wpływ, tak, żeby już więcej nas nie niszczyły. Czy terapia zabierze zabierze od nas wszystkie troski i zmartwienia? Nie, ale nauczy jak z nimi żyć i adekwatnie na nie reagować.

Odwagi zatem…

Narcyzm – Epidemia Naszych Czasów

Dominika Wernio

Nie da się ukryć, że żyjemy w coraz większym pędzie, kulcie wiedzy, doskonałości, perfekcji i  szybkości. Człowiek musi być coraz lepszy, bardziej wytrzymały, zwinniejszy i elastyczniejszy. Kultura życia i technicyzacja wymaga, żeby wciąż za czymś podążać, uczyć się, rozwijać, dopasowywać, przekraczać siebie. Coraz większe znaczenie zaczyna mieć pierwsze wrażenie, zewnętrzność, to co da się zmierzyć, zważyć, wyliczyć, konkret… Coraz mniej miejsca poświęca się wnętrzu, wartościom, emocjonalności, relacjom. Obserwujemy wielu ludzi sukcesu, świetnie wyglądających, wspinających się po szczeblach kariery, posiadających można by powiedzieć wszystko. Dlaczego jednak Ci ludzie coraz częściej pojawiają się w gabinetach terapeutycznych? Przychodzą, bo nie czują sensu.  Osiągnęli to co założyli, ale brak im zadowolenia, czują się rozczarowani, często nieszczęśliwi. Zaczynają doświadczać, że gdy zatrzymują się wreszcie w miejscu, pojawia się pustka, zagłuszana do tej pory przez ogromną ilość obowiązków, nakazów i konieczności. Okazuje się, że nie mają relacji, a te które udało im się stworzyć są dość powierzchowne. To ludzie, którzy żyją w przekonaniu i iluzji, że mogą liczyć praktycznie na siebie, że są samowystarczalni i nieomylni.  Życie umyka, ale nie potrafią znaleźć czegoś, co da im zadowolenie… brakuje im życia twórczego, pasji.

Dlaczego tak się dzieje? Jeśli czytając ten tekst odnajduję w nim siebie to mam się martwić, że jestem narcystyczna/y? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, gdyż każdy z nas ma w sobie narcystyczny kawałek. Każdemu z nas zależy na tym, żeby się czuć dobrze ze sobą, żeby mieć adekwatne poczucie własnej wartości. Potrzebujemy  akceptacji,  pochwalenia, docenienia, szczególnie od osób, które są dla nas znaczące np. rodziców, przełożonych, partnerów. Gorzej jeśli ta potrzeba wielkości zaczyna dominować w życiu człowieka. Staje się pewną obsesją i celem samym w sobie. Kiedy zdrowy narcyzm zamienia się w ten patologiczny, a osiągniecie zadowolenia ze swoich działań i życia staje się praktycznie niemożliwe, bo przecież można jeszcze więcej, lepiej, bardziej.

Z czym kojarzy się narcyzm? – Samouwielbienie, doskonałość, miłość własna, pewność siebie, podziw, ideał… ale też i przede wszystkim to odwrócenie się od prawdziwego Ja i skupienie na sobie samym. Nawiązując do mitycznego Narcyza, to pozostawanie w obrębie swojego obrazu, to brak potrzeby bycia z kimś, zwrócenia się do kogoś, zauważenia drugiej osoby. To z jednej strony niezdolność do bycia samemu, a z drugiej niemożność nawiązania relacji z drugim człowiekiem. Narcyz nie jest w stanie odczuć, że kogoś potrzebuje, że kogoś lub czegoś mu brakuje. Można powiedzieć, że narcyz odwraca się od świata i ludzi, trudno mu uczyć się od innych, doświadczać wsparcia, troski, uczucia. Bo, żeby po coś sięgnąć, z czegoś skorzystać trzeba uznać, że czegoś nam brakuje. To często brak napędza człowieka do rozwoju, do  poszukiwania nowych rozwiązań, do weryfikacji swojego życia, do poszukiwania sensu. Stan patologicznego narcyzmu przypomina człowieka w złotej klatce, który teoretycznie ma wszystko, ale jest zupełnie sam, odgrodzony od świata i ludzi. Nie umie polegać na innych, wesprzeć się na kimś, bo nie ma innego człowieka w polu jego widzenia. Jest to osoba jakby bez wnętrza, bez swojego właściwego Ja.  Osoba, której istotę stanowi wizerunek – „fałszywe Ja”. W związku z tym, zewnętrznie osoba narcystyczna może wydawać się pewna siebie, energiczna, silna, wręcz doskonała. W środku to często małe, zagubione, zakłopotane i przerażone dziecko, które musi się chronić przed zewnętrznym światem. Dziecko, które czuje się słabe, niepewne, gorsze, które boi się, że inni odkryją jakie jest naprawdę.  Żyje więc z wizją lęku przed ośmieszeniem i wstydem, często uprzedzając atak ze strony innych, swoim odrzucającym, dewaluującym czy wręcz niszczącym  zachowaniem. Osoby takie są często mało wrażliwe, chłodne, czasem aroganckie. Nie mają poczucia i wiedzy o tym jak wpływają na innych ludzi i jak ich działania są przez inne osoby odbierane np.: „kobieta wyjeżdża w tygodniową delegację i zostawia swoje 3 letnie dziecko z  opiekunką.  Jest pewna, że dziecko będzie miało dobrą opiekę i to właściwie się dla niej liczy. Nie zdaje sobie sprawy, co może przeżywać jej dziecko, że może tęsknić, płakać, odczuwać emocjonalnie brak matki.Nie wie tego, bo sama tego nie przeżywa.  To tak jakby tej przestrzeni emocjonalno – relacyjnej w ogóle nie było w jej polu widzenia. Być może ona też jest dzieckiem rodziców, którzy dbali o nią technicznie, ale nie potrafili zająć się emocjami, uczuciami czy potrzebami dziewczynki.” Osoby narcystyczne mają, jak to adekwatnie określiła amerykańska psychoanalityczka Nancy McWilliams, „ograniczoną zdolność do miłości”. Inni ludzie mogą stawać się dla nich w pewnym sensie obiektami, które coś dają, zapewniają tło, podkreślają wartość, mówiąc dosadnie, które są do czegoś przydatne. Trudno im zobaczyć, że to ludzie, którzy mają swoje potrzeby, cechy indywidualne, zasoby, uczucia. Traktują innych użytkowo, ale tak samo traktują siebie.

Dlaczego tak się dzieje? 

Teorie na temat narcyzmu są różne. Alice Miller w książce „Dramat udanego dziecka” podkreślała, że rodzice osób narcystycznych kochali swoje dzieci nie za to jakie są, ale za to jakie funkcje pełniły, jakie sukcesy osiągały, jakie rodzicielskie ambicje realizowały. Wybrane dziecko stawało się pewnego rodzaju przedłużeniem niespełnionych oczekiwań i marzeń rodziców.  Mówi się też o zranieniu narcystycznym czyli o momentach w życiu dziecka, gdy zadziało się coś bardzo bolesnego, nastąpił jakiś brak, sytuacja gdy dziecko nie miało się w swoim poczuciu na kim oprzeć. Tworzy się swego rodzaju wewnętrzne przekonanie i poczucie, że nie ma bezpiecznej formy przywiązania, można właściwie liczyć tylko na siebie. Osoba taka unika bólu, który mógłby się powtórzyć w relacji z innym człowiekiem. Nie ma do nikogo zaufania. Istotny wkład w teorię narcyzmu wnieśli też psychoanalitycy Heinz Kohut i Otto F. Kernberg. Cytując Nancy McWilliams

„Jednostkę narcystyczną w koncepcji Kohuta można obrazowo przedstawić jako roślinę, której rozwój został ograniczony z powodu niedostatku wody lub słońca w krytycznych fazach wzrostu, a narcyzm według Kernberga, to roślina która przeszła mutację i stała się hybrydą.”


Jak leczyć narcyzm?

Bardzo ważne w leczeniu narcyzmu jest podjęcie psychoterapii, najlepiej psychodynamicznej czy analitycznej. Z punktu widzenia terapeuty, to proces, często długi, wymagający cierpliwości, który pozwoli doświadczyć pacjentowi akceptacji nie związanej z tym co pacjent robi, ale z tym jaki jest. To przyjęcie jego zagubienia, dotarcie do pokrzywdzonego i przerażonego dziecka. To pokazanie i przeżycie przez pacjenta momentów, gdzie doświadczy faktu, że można się mylić, można być niedoskonałym, można popełniać błędy i nie musi to spotkać się z krytyką, wyśmianiem czy upokorzeniem.

 

Bibliografia:

Nancy McWilliams „Diagnoza Psychoanalityczna”/GWP

Alice Miller „Dramat udanego dziecka”/WMR